Pomarańczowe ciasto wygląda nawet lepiej po upieczeniu niż podczas wyrabiania.
Przekrawamy umączony bochenek a tam... słońce :)
To taki chleb na poprawienie humoru, na przegonienie jesiennej szarości.
Przepis pochodzi z książki "My Bread" Jim’a Lahey’a, sposób wykonania można zobaczyć tutaj - klik.
Dobrze jest też zobaczyć ten filmik, naprawdę przekonuje do prostej metody przygotowania pieczywa bez miksera, bez zagniatania, bez wysiłku. Wystarczy miska i łyżka.
Piekłam już kiedyś chleby Lahey’a (klik-tu i tu), nadal mam ten stary żeliwny garnek, sprawdza się doskonale.
Chleb marchwiowy
cytuję za Amber
3 szklanki mąki chlebowej plus więcej do podsypania
1 1/4 łyżeczki soli kuchennej
1/4 łyżeczki drożdży instant lub innych suchych drożdży
1 1/2 szklanki świeżo wyciśniętego soku z marchwi
3/4 szklanki rodzynek
3/4 szklanki grubo posiekanych orzechów włoskich
1 łyżka nasion kminku
W średniej misce wymieszaj mąkę, sól i drożdże; dodaj sok z marchwi. Wymieszaj drewnianą łyżką lub ręcznie, aż powstanie mokre, lepkie ciasto, około 30 sekund. Jeśli nie jest lepkie w dotyku, dodaj kolejną łyżkę lub dwie wody. Dodaj rodzynki i orzechy i wymieszaj, aż się połączą z ciastem. Przykryj miskę i odstaw, aż na powierzchni ciasta utworzą się bąbelki i ciasta jest więcej niż podwójna ilość. Trwa to od 12 do 18 godzin.
Hojnie posyp blat mąką. Skrobaczką lub gumową szpachelką zeskrob ciasto z miski w jednym kawałku.
Omączoną ręką lub skrobaczką skieruj brzegi ciasta do środka.
Umieść czystą ścierkę kuchenną na blacie roboczym i obficie posyp mąką i kminkiem. Delikatnie umieść ciasto na ściereczce. Jeśli ciasto jest lepkie, posyp wierzch mąką. Zwiąż luźno rogi sciereczki, aby pokryły ciasto i umieść w ciepłym miejscu, bez przeciągów, do wyrośnięcia na 1 do 2 godzin. Ciasto jest gotowe, gdy jego ilość jest prawie podwojona. Zrób test palcem i jeżeli nie jest gotowe, niech rośnie 15 minut dłużej.
W tym samym czasie, na pół godziny przed końcem wyrastania ciasta, nagrzej piekarnik do 230 st. C stopni z garnkiem żeliwnym /kamieniem do pieczenia/ nagrzaną blachą ustawioną w dolnej części pieca.
Bardzo ostrożnie przełóż ciasto ze ściereczki – górą do dołu, do garnka lub na kamień/blachę.
Garnek przykryj pokrywą i piecz przez 25 minut.
Następnie zdejmij pokrywę i piecz kolejne 15-20 minut, aż chleb będzie miał głęboki brązowy kolor.
Za pomocą łopatki żaroodpornej lub rękawicy, ostrożnie wyjmij chleb z garnka i umieść go na kratce.
Zostaw do ostygnięcia.
Na kamieniu lub na blasze chleb piecz ok. 40 minut.
moje uwagi:
Dość trudno ocenić za pierwszym razem jaka ilość soku marchwiowego będzie nam potrzebna, odmierzyłam 1,5 szkl., jak w przepisie, ale ciasto wydawało mi się nie dość lepkie, dodałam jeszcze trochę i dopiero następnego dnia odkryłam, że to było za dużo. Ciasto było bardzo luźne, rozlewało się wyrastając, dlatego mój bochenek nie jest za wysoki. Nic to nie przeszkodziło walorom smakowym.
Piekłam w żeliwnym garnku, na blasze, czy kamieniu byłby pewnie jeszcze niższy ;)
Chleb jest zaskakująco smaczny! Ma chrupiącą skórkę i wilgotne ale nie gniotowate wnętrze.
Zabrakło mi rodzynek więc zastąpiłam je żurawiną. Nie zrezygnowałam z kminku, choć nie bardzo go lubię, ta niewielka ilość na skórce w ogóle mi nie przeszkadzała, wręcz podkreślała smak miąższu.
A jak Carrot Bread wygląda na innych blogach?
Akacjowy blog, Bochen chleba, Gotuj zdrowo! Guten Appetit!, Konwalie w kuchni,
Kuchnia Gucia,Kuchennymi drzwiami, Kuchenne wojowanie, Leśny Zakątek
Moje małe czarowanie, Ogrody Babilonu, Para w kuchni, Polska Zupa, Proste potrawy
Stare gary, Weekendy w domu i ogrodzie, W poszukiwaniu slowlife
Kuchnia Gucia,Kuchennymi drzwiami, Kuchenne wojowanie, Leśny Zakątek
Moje małe czarowanie, Ogrody Babilonu, Para w kuchni, Polska Zupa, Proste potrawy
Stare gary, Weekendy w domu i ogrodzie, W poszukiwaniu slowlife
Oj tak, to świetny chleb na jesienną szarość :) Cieszę się że razem piekłyśmy. Twój chleb wygląda pięknie :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję! Szkoda, że nie przysiadł przy nim rudzik, jak przy Waszym chlebie ;)
UsuńPięknie upieczony! Dziękuję za wspólny listopadowy czas!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kamilo!
UsuńCudny jest Twój chlebek:) Dziekuję za wspólny czas:)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) dziękuję
UsuńPysznie wygląda, smaczku chleba zdjęcia niestety nie przekażą...
OdpowiedzUsuń...ale może przynajmniej zachęcą ;)
UsuńPysznie wygląda, smaczku chleba zdjęcia niestety nie przekażą...
OdpowiedzUsuńPięknie Ci się upiekł :) I na pewno dobrze mu w tej kołderce z jarmużu :)
OdpowiedzUsuń:D długo w niej nie poleżał!
Usuńmmmm smakowicie Ci sie upiekł! dzięki za wspólne pieczenia :)
OdpowiedzUsuńPysznie się prezentuje!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że listopadowa Piekarnia smakuje marchewką.
i dobrze, że nią wygląda :) w listopadzie przyda się każda słoneczność.
UsuńJakie dziury , perfekt
OdpowiedzUsuńDrożdże się napracowały :) Pozdrawiam Alu!
UsuńA jak dziecko zareagowało na ten wypiek? Znów jechało do sklepu po normalny chleb?;))
OdpowiedzUsuńTym razem smakowało wszystkim :D
UsuńŁadnie dziurawy! I ten kolor. Chleb ma moc. Dzięki za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńMimo dodania większej ilości soku pięknie wyszedł.Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń