Mam ulubionego Pana na targu, co kilka dni odbieram od niego 20 kilogramowe skrzynki, miksuję, gotuję i pakuję pomidory
w słoiki. Tego ostatniego, to tak naprawdę nie znoszę, tak więc gary pulpy pomidorowej zalegają w kuchni przez wiele dni :))
Przeważnie przygotowuję sosy i przeciery. Tym razem postanowiłam zrobić również koncentrat.
Przepis znalazłam na blogu Leite's Culinaria, oryginalnie pochodzi z książki Rosetty Costantino.
Koncentrat pomidorowy
(3 x 300 ml)
5 kg pomidorów (u mnie odmiana Lima)
1/4 szklanki soli morskiej
oliwa do posmarowania blaszki i zalania słoików
1. Pomidory pokroić na ćwiartki, palcami usunąć z nich pestki. Przełożyć do 10 l garnka i gotować pod przykryciem około 30 min - mają zmięknąć.
2. Przepuścić pomidory przez maszynkę pozbawiającą je skórek oraz pozostałych pestek np przez taką przystawkę do KA
3. Przełożyć pulpę z powrotem do garnka, zagotować, domieszać sól.
Zmniejszyć ogień i gotować, od czasu do czasu mieszając, aż całość zredukuje się do około 1 l gęstej masy. U mnie zajęło to 2 h.
4. Piekarnik rozgrzać do 95 st C. Standardową blachę z piekarnika lekko posmarować oliwą.
5. Przełożyć pomidorową masę na blaszkę, rozsmarować dokładnie, równą warstwą, na grubość około 0,5 cm - zakryjemy w ten sposób całą blaszkę.
6. Umieścić blaszkę w piekarniku, po 30 min przemieszać pomidory i ponownie równiutko rozsmarować (tam, gdzie warstwa byłaby cieńsza, masa mogłaby się przypalić).
7. Suszyć jeszcze przez 2,5 h mieszając i rozsmarowując co 20 min. Zachowujemy tę samą grubość masy ale powierzchnia przez nią zajęta będzie coraz mniejsza.
8. Koncentrat po przestudzeniu przełożyć do słoików i zalać po wierzchu oliwą.
Pastę przechowujemy w lodówce, po każdym jej użyciu uzupełniamy poziom oliwy.
Dodając do potraw pamiętamy, że pasta jest dość słona.
genialne , pierwszy raz widzę taki przepis
OdpowiedzUsuńAlu, polecam! wykonanie bardzo proste, a koncentrat wychodzi pyszny!
Usuńmniam! zdjęcia są tak pyszne, że dostaję ślinotoku! a to tylko koncentrat:) super! nigdy więcej gotowców se sklepowej półki!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję... i trzymam Cię za słowo ;))
UsuńDopiero co rozprawiłam się z 40 kg, szczęśliwa, że w końcu mogę wrócić do normalnego gotowania, a Ty mi taki przepis podsuwasz! A można pasteryzować i przechowywać w niezbyt chłodnej spiżarni?
OdpowiedzUsuńJa też się nie mogę opędzić od tych pomidorów, końca nie widać :))
UsuńMusisz wypróbować z tą spiżarnią :) teoretycznie powinno być ok, jeśli dokładnie zalejesz oliwą.
Dziewczyny ja bym część zalała oliwą i te prędzej zużyła, a część bez oliwy zapasteryzowała. Ja właśnie jutro będę go robić i jak Magda mam ciepłą piwnicę , ta pasteryzowana będzie na później ,a reszta na już , bo coś czuję, że to bardzo nietrwały przetwór ,ale nie ,że się psuje ,ale szybko zużywa :D
Usuńdzięki soli i oliwie to raczej nie powinno się psuć...choć ja na wszelki wypadek trzymam w lodówce, bo moja piwnica tez ciepława :)
UsuńCo roku sobie obiecuje, ze tez zrobie, i co roku 'budze sie z reka w nocniku'... ;))
OdpowiedzUsuńJa mam tak z dereniem, zanim się zorientuję, że to już czas, to już jest za późno :D
Usuń