Gdyby nie wtorkowy brunch u Pyńka, zupełnie bym o nim zapomniała. A przecież śliwki już są! i nie ma co czekać na węgierki. Przepis podała kiedyś
Komarka , chwała Jej za to :)
1 szklanka mąki
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia,
duża szczypta soli,
1 łyżeczka cukru
100g miękkiego masła
1 żółtko
4 łyżki roztopionego masła
1 szklanka bułki tartej
½ szklanki cukru
2 łyżki kremówki lub gęstej śmietany
2 żółtka
2 łyżki cukru
1/2 kg śliwek, bez pestek
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia, solą i łyżeczką cukru do miski. Dodać masło, 1 żółtko i zimną wodę i szybko zagnieść ciasto. Uformować w kulę i zostawić na około godzinę w lodówce.
Schłodzone ciasto rozwałkować i wylepić wysmarowaną masłem i oprószoną bułką tartą blachę. Wierzch posmarować stopionym masłem i posypać resztą bułki tartej. Ułożyć śliwki skórką do dołu i posypać cukrem.
Pozostałe dwa żółtka ubić ze śmietaną i 2 łyżkami cukru i wylać na śliwki.
Piec około 45 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.